poniedziałek, 14 grudnia 2015

Rozdział 4

Nagle Draco znalazł się w swoim domu. Za nimi Harry, Ron i Ginny.
- Bądźcie ostrożni. - uprzedził Draco - Mogą być wszędzie.
- To to wiem. - odparł Harry - To gdzie?
Malfoy się rozejrzał po domu, aby zoriętować się, w jakiej jest części domu. Po chwili w jego głowie pojawił się cały plan domu.
- Tędy. - powiedział
Po tych słowach grupa Gryfonów szła za ślizgonem. Szli szybko. Skręcali w różne zakręty. Zeszli po schodach, po czym poszli prosto i zeszli po kolejnych schodach. Draco miał przed sobą ciemność. Wyciągnął różdżkę i wypowiedział:
- Lumos.
Trójka gryfonów zrobiła to samo.
- Zgaście! - podniósł ton - Jak zauważą cztery światła z ródżek, połapią się!
- Dobra. - odparł Ron, po czym szepnął "Nox."
Harry i Ginny zrobili to samo.
Malfoy obrócił się w prawo, mruknął coś pod nosem i otworzył szafę.
- Masz jeszcze Fiuu? - zapytał Rona
- A po co ci? - warknął Ron
- Masz? - ponowił pytanie
- Fred i George więcej nie dadzą...
- Wiedziałem. Weasley'owie...
Po czym wyciągnął z szafy torebeczkę, pęk kluczy i coś jeszcze. Tylko "to coś" nie było tego widać w ciemności. Obrócił się w stronę krat i otworzył zamek.
- Lumos Maxima. - wypowiedział
Z kąta wyłoniła się Luna.
- Luna! - wykrzyknęła szeptem Ginny
- Uciekajcie. - powiedziała słabo - Złapią was!
- A gdzie Hermiona? - zapytał Harry
- Słaba jest. - odparła krukonka
Po czym wzkazała kąt. Była tam śpiąca kulka. Ron podszedł i ją dotknął.
- Śpi. - odezwał się głaszcząc jej włosy - Oddycha.
Draco czuł odraze. Jak te brudne palce mogą dotknąć ją! Nie mówiąc o głaskaniu.
- Ej, a gdzie Neville? - zapytała Ginny
- Właśnie. - dodał Harry
- Jest na przesłuchaniu. - odpowiedziała Luna - Niedługo ja, a potem Hermiona. Hermiona dowaliła śmierciożercy, po czym dostała Cruciatusem w brzuch.
- Jaka ona biedna. - pomyślał Draco
- Mam plan. - zaczął - Harry, wyjdziesz na przód. Będzie większe zdziwienie dla nich. Za tobą będzie Luna z Ronem, tylko bądźcie uzbrojeni. Ja postaram się, aby Hermiona poczuła się lepiej. Spokojnie, znam parę zaklęć, dzięki którym osoba czuje się lepiej od ojca.
- Nie ufam ci. - odparł Ron odchylając głowe
- Teraz chyba jesteśmy w sojuszu. - powiedział ślizgon podchodząc do gryfonki - Oni chcą Harry'ego. To na pewno wiecie.
- Ufamy ci. - nagle odezwał się Harry - Ale, jak coś zniszczysz, wiesz chyba co cie czeka.
- Tak, wiem. - odpowiedział Draco - To na co jeszcze czekacie?
 Po tych słowach Gryfoni i Krukonka poszli na schody. Po chwili słychać było tylko kroki.
- Jak to było, jak to było... - myślał
Nagle przypomniał mu się eliksir zadany przez Snape'a. On był na różne zranienia. Ale czy pomoże w Cruciatusie? Nie chciał nic tracić. Podszedł do szafy i popatrzył na dolną półkę. Jak się spodziewał, były małe kociołki. Niektóre pełne, niektóre puste.
- Krwista konsystencja. - przypominał sobie - ciemnoczerwony dym i bulgotanie. Jest!
 Sięgnął ręką po kociołek. Podbiegł do Hermiony, położył jej głowę na swoich kolanach. Podłożył do ust eliksir i zaczął mamrotać zaklęcia.
- Episkey. - szepnął - Nie, to nie zadziała. Wiem! No przecież!
- Enervate. - wypowiedział
Po chwili Hermiona zaczęła się ruszać.
- Kim jesteś? - zapytała - Gdzie jestem?
- Spokojnie. - odpowiedział - Ja cię ratuje, jesteś w Dworze Malfoy'ów. Lepiej ci po Cruciatusie?
- Trochę. - odparła - Ledwo, co mogę otworzyć oczy i mówić.
- Fiuu... - pomyślał - Nie wiadomo, co by zrobiła, gdyby wiedziała, że to ja.
- Napij się. - powiedział - Lepiej ci zrobi.
Podał jej kociołek do ust. Piła. O boże, jaka ona jest piękna, nawet, jeśli cierpi.
- Musimy uciekać. - zaczął - Śmierciożercy będą tu lada chwila. Proszę, zaufaj mi.
- Ufam ci. - odparła - Ufam ci, Draco.
- Co?! - zdziwił się - Czyli wiesz, kim jestem?
- No przecież. - odparła - Nie wiem, czy wstanę, a musimy uciekać.
- Nie obrazisz się, jak będziesz lewitować? Nie jestem w takich zaklęciach dobry.
- Tylko zabandażujesz mi to ramię?
Po czym pokazała mocno krwawiące ramię.
- Nie mam bandaży. - odpowiedział
- Wypowiedz Ferula.
- Ferula.
Nagle z jego różdżki wyleciały bandaże
- Nie obiecuję, że będzie dobrze
- Ale ważne, że będzie mi lepiej.
Po chwili były gotowe
- Nie traćmy czasu, nie wiem, jak cie przestransportować.
- To, że jestem kobietą, nie oznacza, że jestem bezradna.
Po tych słowach wstała i podeszła wolno do krat.
- Idziesz? - spytała
- Chodźmy więc. - odpowiedział
Pobiegli po schodach. Szeleściła kieszeń Dracona. Była tam torebeczka proszku Fiuu i Peruwiańskie proszki natychmiastowej ciemności. Słychać było rzucające zaklęcia i tłuczące się przedmioty.
- Ecie pecie, mały Potter! - wołała Bellatrix - Chodź tu, chodź tu bobasku!
Ślizgon miał już w garści proszek natychmiastowej ciemności. Łupnął o ziemię i rzucił w dal.
- Ej! - zawołał czyiś głos - Szlama ucieka!
Wszyscy skierowali się na nich.
- Tędy! - krzyknął.
Trzymał za rękę Hermionę. Biegli na kolejne schody, tylko, że w górę. Hermiona obróciła się. Z tyłu biegł Harry, Ron, Ginny, Neville i Luna, a z daleka wyłaniali się z ciemnego dymu śmierciożercy.
- Tutaj! - zawołał
Gwałtownie skręcił w prawo. Za nimi wbieli Gryfoni i Krukona i gwałtownie drzwi się zamknęły.
- Na długo tu nie zostaniemy. - powiedział - Gdzieś tutaj powinny być miotły.
- Dzięki, - zaczął Ron - Za ocalenie Hermiony.
- Ja też, dziękuje. - powiedział Harry
Draco tylko się obrócił i skinął głową. Zaczął szukać miotły.
- Jest jeden nimbus, trzy zmiatacze, dwie komety i jedna Błękitna Butla. Błękitna Butla zmieści cztery osoby. Zabierzemy się?
- Warto improwizować. - odpowiedział Neville
- O boże Neville! Twoja szyja! - zawołała Hermiona
- To nic takiego. - odparł Neville
- Ferula. - powiedziała - Daj, będzie lepiej.
Po chwili Neville miał bandaże na szyi
- Na co czekamy? - odezwała się Ginny - Chyba nie chcemy, aby usmażyli nas na prawiczki, co?
- Masz racje. - poparł ją Harry - To lećmy, Draco, daj miotły, jakoś się zabierzemy.
Draco rzucił miotły na oślep.
- Ja wezmę Hermionę, Lunę i Nevilla, a wy zabierzecie się na miotłach. Mama uczyła mnie latać na Błękitnej Butli, a trochę jest trudno.
- Dobra - odpowiedział Harry - Na co jeszcze czekamy?
Po chwili wylecieli z małego okna. Harry i Ron prowadził, za nimi Ginny a za Ginny Draco, Hermiona, Neville i Luna.
- Wszystko dobrze? - zapytał Draco
- Tia. - odpowiedział Neville - Ale dlaczego nam pomagasz?
- Nie bądź zbyt ciekawski. - parsknął
- Na brode Merlina! - zawołał Ron
Draco podleciał do przodu.
- Co się stało? - zapytał
- Smok. - odpowiedział Harry - Smok leci wprost na nas!
- A najgorsze jest to, że to średni smok. - powiedziała Ginny - a młode i średnie są nieprzewidywalne!
- Da się zawrócić? - spytała Luna
- Raczej nie. - odpowiedziała Hermiona
- W lewo! - zawołał Harry
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, zaczęło się coś dziać. Co będzie dalej? Jakie będą relacje między gryfonami, a ślizgonem? Czy rzeczywiście Draco będzie z Hermioną? Co będzie ze smokiem? Dowiecie się w następnym rozdziale
~Lunatrix Malfoy

3 komentarze:

  1. Ciekawy rozdział fajna akcja, ale chyba przydałaby Ci się beta ;) Może pomóc?

    OdpowiedzUsuń
  2. beta logika jakiś plan bo na razie pomieszanie z poplątaniem

    OdpowiedzUsuń
  3. Akcja jest szybka, ale podoba mi się :).
    Eleonora.

    OdpowiedzUsuń

Mia Land of Grafic