sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 14

 Hermiona wstała. Obok niej pielęgniarka ustawiała kolejne buteleczki.
- Dzień dobry panieneczko. - uśmiechnęła się - Jak tam nocka?
- O wiele lepiej. - odpowiedziała.
- Twoja przyjaciółka, jak jej tam... Pravati! Pravati zmieniła ci kwiatki. Teraz całe skrzydło pachnie cudownie!
- Em... Pravati tu była? - zapytała z niepokojącym spojrzeniem.
- Tak, tak, jeszcze trochę cicho pisknęła i pomamrotała coś pod nosem.
- E... Widziała mnie śpiącą?
- Zakryłam zasłonami, aby nikt nie widział. Prosiłam, aby nie zaglądała. Nie patrzyłam, co robiła, ponieważ zmywałam naczynia po lekarstwach i innych sprawach.
- Dziękuję za informację, a... Gdzie jest Draco?
- W wielkiej sali. Wiesz, że przyjechał nowy uczeń?
- Co? Przecież...
- Tak, wiem. Zaraz będzie tiara przydziału. Dumbledore powiedział, że jak jesteś na siłach, to możesz zobaczyć to wydarzenie pod moją opieką. To jak?
- Tylko założę szatę.
- Ej ej ej! Najpierw cię zbadam.
 Badania o dziwo nie były przyjemne. Musiała trzymać woreczek, który raz był zimny, raz piekielnie gorący... Potem wydawało jej się, że piła śluz ze sklątek tylnowybuchowych. Lepiej chyba dalej nie opowiadać.
- Słońce drogie, z dwa dni jeszcze zostaniesz. Niestety, nie możesz jeszcze opuścić szpitala.
Zostawiła kartę z badaniami i odeszła.
- Większość osób bała się, czy wysłać cię do Munga! - dodała.
Jak mogła nie uczestniczyć w aż tak ważnym wydarzeniu! Okropieństwo... Wyjęła z torby magazyn "HotPlota" - gazetę mugoli. Poczytała parę plotek na temat gwiazd. Jej ulubioną jest Kristien Stewart - nie dość, że ładnie się prezentuję, ale jest świetną aktorką. Znudziło jej się, więc postanowiła przeczytać kawałek mitologii - dla rozluźnienia. Znalazła mit o Persefonie i Dementer.
 Parę minut później wbiegł Ron z Harrym, a za nimi Draco.
- Hermiona! - zawołali Gryfoni i podbiegli.
Hermiona ciągle patrzyła na niego. Ron obrzucił Dracona kwaśnym spojrzeniem. Draco jeszcze raz popatrzył to na nią, to na niego i odszedł.
- Ty, serio z nim spałaś? - spytał Ron.
- Ron! - upomniała go Hermiona z Harrym.
- No co? Plotki od Lavender i Pravati po całym Gryffindorze, teraz na Raveclaw się rozchodzą...
- O mój boże! Przecież to kłamstwo! - skłamała.
- Jasne, ale my nie o tym! - odpowiedział Harry.
- O nowym! - poparł Ron.
Usiedli na skraju łóżka.
- Raczej nowej. - poprawił go Harry. - Ktoś ci o niej mówił?
- Nie. - odpowiedziała dziewczyna. - No gadajcie!
- Nazywa się Abby. - zaczął Ron.
- Ron, Abby to jej nazwisko... - poprawił go Harry. - Vanessa - to jej imię.
- Vanessa Abby.. - rozmyśliła się. - To trochę dziwne.
- I to bardzo! - poparł go Ron.
- A gdzie trafiła?
Harry i Ron popatrzyli na siebie.
- Wiesz dlaczego ciągle się o niej gada? - spytał Ron.
- Bo miała cechy trzech domów! - zawołał Harry.
Hermiona się zakrztusiła.
- C co! A nie, że np. Ja jestem mądra jak krukonka, ale także dominuję u mnie odwaga i lojalność?
- Tiara pierwszy raz miała problem! - mówił Weasley. - Slytherin, Gryffindor, trochę Hufflepuffu...
- Hufflepuff to miała najmniej! - poprawił go po raz kolejny.
- Ale miała! I też jest kujonką, czyli pasuje do Ravu.
- No ale dokąd ją trafiło!? - pytała zniecierpliwiona Hermiona.
- Mówiła, że w starej szkole przyjaciele także nie wiedzieli, ale oni i ona wybrali Slytherin. - odpowiedział Ron.
- Czyli Slytherin? - dopytała Hermiona.
- Tak, ale nawet Gryfon ją zagaduję. Jest czasem naprawdę zła, ale jak się wkurzy. Ona jest idealna! - rozmarzył się Harry.
- Chłoptasie, czas niestety się skończył, musicie opuścić skrzydło. - przerwała pielęgniarka.
- Tak jest, pani Pomfrey. - powiedzieli chórem chłopcy i wyszli.
 Po paru minutach wszedł Draco.
- O wszystkim ci powiedzieli? - spytał.
- No, nie opisali wyglądu. - odparła.
Draco usiadł na skraju łóżka.
- Jak coś, to sprawa się trochę rozniosła, ale parę osób uważa, że to zwykła, głupia plotka, więc sprawa już się zataja. - powiedział.
- Uf... To dobrze...
- A co? Nie podobało ci się?
Hermiona się zaśmiała.
- Weź gadaj!
- Więc, nosi takie czarne okulary. Tracey mówiła, że to są nerdy i jej mama też nosi podobne. Włosy ma albo czarne, albo ciemno brązowe. Szczerze, to ja za bardzo nie widziałem. Oczy chyba niebieskie, tak mi się zdaję. Ubierała się wygodnie i szatę ma za dużą.
- Czyli wiem o niej wszystko, a który rok?
- Chyba czwarty... A nie, trzeci!
- Podobno każdy do niej zarywa - zaśmiała się.
Draco odwzajemnił śmiech.
- Nie tylko zarywają. - odpowiedział ciągle się śmiejąc. - Witają się, śmieją, opowiadają, rozmawiają...
- Aham - odparła.
Na sali zapadła długa, martwa cisza.
- Hermiona. - odważył się Draco.
- Tak?
- Nie, to głupie...
- Draco, nie bój się. Bądź przez 5 sekund Gryfonem.
- Eh... Kocham cię.
- Lubię to słuchać z twoich ust.
- Ty jednak też? Nie udawałaś?
- Dlaczego miałabym udawać?
- Eh... Nie wiem.
- Co powiemy reszcie?
- Nie możemy tego na początek ukrywać? Potem powiem jakąś wymówkę w stylu ślizgonów, jak się wyda.
- Hmm... Dobry plan.
- Ślizgoni zawsze mają plan.
- ...A to jest nasze skrzydło szpitalne. - usłyszeli,
 Był to jakiś uczeń oprowadzający Vanessę.
- Nie przeszkadzam? - spytała
Miała bardzo miły i kojący głos.
- Nie, ja tu chyba leżę od tygodnia. - uśmiechnęła się Hermiona. - Moi przyjaciele już o tobie opowiadali.
Ślizgonka podeszła i usiadła.
- Więc, jak masz na imię, bo siebie nie muszę przedstawiać. - zaśmiała się.
- Hermiona Granger, a to Draco Malfoy. - odpowiedział uczeń.
Był to jakiś puchon, chodzący z nimi na eliksiry.
- Miło mi. - uśmiechnęła się Gryfonka.
- Potem jeszcze pogadamy, może jak będę miała czas wolny, to cię odwiedzę.
- Jasne, pewnie jeszcze tu zostanę.
- A dlaczego jesteś?
- Długa, bardzo długa historia. - odpowiedział Draco.
- Idziemy? - spytał zniecierpliwiony puchon.
- Jasne. - uśmiechnęła się i słuchała dalej puchona.
- Hermiona, mam sennik. - powiedział
- Wyjmuj!
Malfoy zaczął grzebać w swojej torbie. Wyciągnął fioletową księgę w złotej oprawie.
- Zaznaczyłem zakładką, ale nie czytałem. - oznajmił. - Twoje są niebieskie, moje zielone.
- Czekaj, zaznaczyłeś ten pierwszy?
Draco udawał, że nie słyszy i przeglądał strony.
- Zaznaczyłeś mój pierwszy sen!?
Draco odwrócił delikatnie głowę. Nie mógł przecież nic zdradzić.
- Hermiono, mogę ci tylko powiedzieć, że to nie był sen, ale nic więcej nie wolno mi mówić. Zrozumiesz dopiero potem.
- Ale, ten pył, pytanie...
- Nie mogę, jasne? - odparł zniecierpliwiony. - Najpierw moje, bo ja miałem ze wcześniejszymi zdarzeniami.
Zaczął szukać po zielonych zakładkach. Zaczął przeglądać litery. Po chwili oznajmił:
- Jak ojciec opowiadał mi o propozycji złożonej tobie oznacza, że dla tej osoby znajdzie się nowa droga, a ty możesz w jej uczestniczyć lub pomóc. Jak rozmawiałem z tobą, oznacza poradę, pomoc. Uczta oznacza przyjemne, rodzinną niespodziankę albo dobry posiłek.
- Dobra, a moje?
Draco ponownie zaczął przeglądać kartki.
- Ciemna, mroczna droga, w której nic prawie nie widać oznacza błąd, niepokój, coś złego. Mroczny zamek oznacza coś nieprzyjemnego. Kąpiel oznacza miłą niespodziankę. Zobacz! Są jeszcze kolory! Jakie pamiętasz?
- Był głównie srebny i złoty, ale raz był czarny.
Ślizgon pojechał palcem po kartce.
- Złoty, oznacza bogastwo, coś bardzo przyjemnego, szczęśliwą przyjaźń, a nawet miłość.
Spojrzeli na siebie. Malfoy odwrócił pierwszy wzrok i ponownie czytał:
- Srebny szczęście w czymś, krótką lub długą rozłąkę, która po jakimś czasie zniknie, strata kogoś.
- A czarny!? - pytała niespokojna Hermiona.
Draco wyszczerzył oczy czytając.
- No mów!
- Na pewno chcesz? - pytał
- Tak!
- Czarny - wielką przykrość, śmierć.
Kolejna cisza nastała na sali.
- Kto wierzy w wróżbiarstwo? - Gryfonka zaczęła udawać śmiech.
- Hermiono, to świat czarodzieii. U mugoli to rozumiem.
- Ale, kogo śmierć?
- "Krótką lub długą rozłąkę, która po jakimś czasie zniknie, strata kogoś" - przeczytał jeszcze raz. - Niektóre rzeczy się zdarzają, a niektóre nie. Czyli jest tylko nadzieja, że zamiast śmierci będie ta wielka przykrość.
- Czekaj, ty masz bardziej dobre o de mnie!
Draco przekartkował. Poparzył na swoje strony i na Hermiony.
- U mnie wynika, że dla jakieś osoby znajdzie się nowa droga a ja mogę w niej uczestniczyć lub pomóc. Będzie porada lub pomoc oraz przyjemna rodzinna niespodzianka albo dobry posiłek. U ciebie oznacza niepokój, błąd coś złego. Nieprzyjemnego. Miłą niespodziankę, Coś przyjemnego, Szczęśliwa przyjaźń lub miłość. Szczęście w czymś, ta rozłąka, strata kogoś. Przykrość i śmierć.
- Ale są trochę dobre.
- Hermiono, spójrz wprawdzie w oczy. Jesteś w niebezpieczeństwie. A ja będę w tym uczestniczył. Sny, które dobrze się pamięta, to jak przepowiednia.
Nagle wbiegła pani Pomfrey.
- Kochanienka! Dobre wieści! Mogę cię zwolnić!
Hermiona szybko wstała z łóżka.
- Już się pakuję, proszę pani.
- Ubrania są naszykowane w łazience.
- Dobrze, proszę pani.
Odeszła, robić swoje sprawy.
- Pomóc? - uśmiechnął się Draco.
- Kwiaty i jakieś drobiazgi pozbieraj, jasne?
- Oczywiście. - ponownie się uśmiechnął.
 Sprzątanie poszło szybko. Hermiona w błyskawicznym tępie założyła swoją szatę i podniosła torbę.
- Co mamy w planie? - spytała.
Wyszperał plan lekcji ze swojej torby. Spojrzał na swój zegarek.
- Eliksiry.
- Idź pierwszy, ty zawsze znajdziesz wymówkę. Ja przecież zwolniona.
Pociągnęła go za krawat i pocałowała w policzek.
- Wow, Hermiono...
- No idź!
 No i pobiegł. Czuł przyjemny wiaterek z okien. I tak musiał wyjść na świeże powietrze, ponieważ lochy są na drugim końcu Hogwartu. Gdy biegł, śmiał się i rozkładał ręce. Nawet nie zauważył, że stał przed drzwiami sali eliksirów.
- Coś się wymyśli. - pomyślał i wszedł.
- Panie Malfoy, dlaczego się spóźniłeś? - spytał chłodno profesor Snape.
- Profesorze, ponieważ ja szukałem swojej pracy. Nie znalazłem jej, ale się z tym pogodziłem.
Profesor się zamyślił.
- Siadaj. - odparł.
Powędrował na koniec sali, aby usiąść z półgłówkami. Harry i Ron ciągle na niego patrzyli, a to nie było miłe, zwyczajne spojrzenie.
- Stary, to prawda z Granger!? - spytał Crabbe.
- Mówiłem wam, że to głupia plotka! - syknął. - Pewnie głupie "dziewcynky" to wymyśliły.
- Tylko się upewniłem. - poprawił się Crabbe.
Lekcja minęła bardzo wolno. Spokój zakłóciła Hermiona.
- Dzień Dobry profesorze. - zaczęła. - Pani Pomfrey mnie zwolniła.
- Siadaj. Pan Potter na pewno ci wszystko opowie. - spojrzał wrogo na Harry'ego bawiącego się różdżką. - Chyba pan nie chce, abym skonfiskował różdżkę.
- Nie profesorze. - skinął głową i schował różdżkę.
Po lekcji nauczyciel zatrzymał Draco i Hermionę.
- Idźcie, ja zaraz wrócę. - powiedziała.
Harry i Ron pomachali i zamknęli drzwi.
- Usiądźcie. - uśmiechnął się złowrogo.
Para popatrzyła na siebie niepewnie. Profesor podszedł do swojej szafy.
- Wygląda identycznie jak tak, którą widziałem. - pomyślał Draco. - Coś tu nie jest za dobrze.
Włożył fiolkę do kieszeni. Hermiona nachyliła się i szepnęła do Ślizgona.
- Venitaserum.
Po chłopcu przeszły dreszcze.
- Więc, wiecie dlaczego was zatrzymałem? - spytał szyderczo.
Oboje kiwnęli głowami na nie.
- Przez was większość uczniów nie może skupić się na moich lekcjach. Jak nie panna Granger, to pan Malfoy. Ciągle się odwracają, plotkują. Moje lekcje biorę na poważnie. To nie są żadne pogaduchy! - udeżył pięścią w stół. - Więc, możecie mi powiedzieć, co się dzieje, bo użyje tego.
W tym momencie wyjął fiolkę z eliksirem.
- Już tłumaczę! - odezwał się Draco. - Ktoś rozpowiedział głupią plotkę, że chodzę ze szlamą!
- A moi przyjaciele w to wierzą! To okropne. Brr... - wzdrygnęła się.
Severus popatrzył to na nią, to na niego.
- Pamiętajcie, będę miał was na oku. - machnął ręką, aby już sobie poszli.
  Ślizgon trzasnął drzwiami.
- O mały włos. - szepnęła.
- Aha.
- Mamy teraz lekcję z Hagridem.
- O, cześć! - usłyszeli.
Była to Vanessa.
- Hej. - odpowiedziała Hermiona.
- Ten zamek jest ogromny! - zachwyciła się.
- Nigdy nie wiesz, co może cię spotkać. - dodał Draco.
- Idziemy na świeże powietrze? - uśmienęła się optymistycznie.
- Właśnie tam szliśmy. - odpowiedziała Hermiona. - Ale ja muszę się z kimś spotkać, zobaczymy się później.
Pomachała im.
Ślizgoni poszli sami. Usiedli pod drzewem. Dziewczyna wyciągnęła z torebki notatnik i pióro. Znajdowywały się tam różne zapiski.
- Co to? - spytał.
- A, to! Mam kilka notatników. Ten jest do opisywania miejsc, w którym się znajdowywałam. Każdy notatnik ma inną okładkę. Ten jest w dwa ptaki na gałązce.
Pokazała okładkę. Zeszyt był niebieski, a na nim dwa kolorowe ptaki na gałązce, na której rosły dwie róże.
- Reszta zeszytów, to do pomysłów, pisania opowiadania i pamiętnik. Lubię pisać.
Wyciągnęła trzy inne zeszysty. Jeden był ozdobiony srebną okładką w księżyc z dopiskiem "Mira la Luna. Tal vez usted ve el futuro". 
- Co to znaczy? - spytał Draco.
- A, to jest mój pamiętnik. Mama kupiła mi go w hiszpanii. Było takie stoisko, gdzie można było zaprojektować. Znam nawet dobrze hiszpański, więc powiedziałam te słowa. Oznaczają "Spójrz na księżyc. Może zobaczysz przyszłość".
- Gadatliwa jesteś. - zaśmiał się. - Ale zeszyt ładny.
Przeglądał kolejne zeszyty jeden był czarny z srebnym mieczem. Wokół miecza wiła się kremowa wstążka, a na dole dwie róże. Na kolejnym pojawiły się dwa biało - kremowe kotki które bawiły się ciemno różowym kłębkiem włóczki z koszyka.
- Ten na pomysły, a z mieczem na opowiadania. - dodała Vanessa. - A ty? Jakie masz hobby?
- Ja?
 Jakie Draco ma hobby?
- Quiddich. - odpowiedział szybko.
- Większość osób mi to odpowiada. - zaśmiała się. - A ty grasz w reprezentacji?
- No pewka, szukający. - wypiął się z dumą.
- Oo... fajnie. Ej, to ten Hagrid?
Wzkazała na Hagrida z grupką uczniów.
- O kurde, mam z nim lekcje! Nara! - pobiegnął w kierunku wielkoluda.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, 
Dawno się nie odzywałam :)
Więc chciałam poinformować o nowej ankiecie na samym dole. Dzięki waszym komentarzom oraz udziału w ankiecie pomagacie ulepszyć moje fanfiction. Zastanawiam się nad fanfiction Neville+Luna. Piszcie o tym w komentarzu.
Widzimy się w kolejnych rozdziałach :)
~~Lunatrix Malfoy

1 komentarz:

  1. Fajny rozdział :) ciekawi mnie ta nowa dziewczyna ;)
    czekam na next!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    zapraszam na prolog kontynuacji
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Mia Land of Grafic